czwartek, 18 sierpnia 2011

Muzeum kolei wąskotorowej w Wenecji

Po nieudanej wizycie w Silverado City postanowiliśmy nie ryzykować i udać się w miejsce, w którym byliśmy pewni, że dzieci będą się dobrze bawić. Chłopaki domagali się Biskupina, jednak dali się skusić na Wenecję i ani przez chwilę nie żałowali. W tym muzeum prawie do każdej lokomotywy można wejść, wszystkiego można dotknąć, udało nam się nawet przestawić zwrotnicę! Chyba nie ma drugiego takiego miejsca, gdzie można pobawić się w maszynistę prawdziwego parowozu. 
Inna sprawa, że zabawa taka nie zawsze musi być bezpieczna. Niestety wiele eksponatów, często unikatowych znajduje się w opłakanym stanie. Z jednej strony wyraźnie widać po nich upływ czasu i niedobór konserwacji - lokomotywy rdzewieją na potęgę, deski wagonów butwieją. Z drugiej to, że wszystkiego można dotknąć oznacza także, że wszystko można zniszczyć. Po niektórych lokomotywach widać wyraźnie, że same się nie zepsuły. Szkoda, bo do tych właśnie wejść nie można, bo drzwi są do połowy oderwane, czy w podłodze zieje spora dziura. Aż żal patrzeć.
No i jeszcze opisy. Są strasznie skromne. Można się z nich dowiedzieć tylko jaka jest marka lokomotywy, kiedy i gdzie została wyprodukowana, a przecież na pewno wiele z nich ma swoją historię. Muzeum zdecydowanie wymaga porządnego dofinansowania. Wydaje się, że coś się rusza, bo kilka eksponatów zostało odnowionych, więc może na inne też znajdą się środki, a może i tabliczki się zmienią. Oby, bo miejsce jest fascynujące dla każdego młodocianego miłośnika kolei (czyli dla prawie każdego dziecka).
Niewątpliwą zaletą tego miejsca jest plac zabaw, na którym można kontynuować zabawę w maszynistę, a przy tym także poszaleć na drabinkach. Dorośli mogą zrobić sobie przerwę w zwiedzaniu a dzieciaki mogą się wybawić w lokomotywie do której wejść można po ściance wspinaczkowej (takiej dla trzylatków). Chłopaki na samym placu zabaw spędzili z godzinę wbiegając i wybiegając z wagonów, jadąc do Warszawy, do domu oraz do Lewiatana (sklepu znajdującego się najbliżej naszego domu, gdzie wpadamy na lody).
Fajne miejsce, ciekawa wycieczka, która nawet Idzie się podobała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz