Wczoraj wybraliśmy się znów do Gniezna. Pozostał nam niedosyt po dniu poprzednim, bo zobaczyliśmy tylko wojów, a samego miasta nic. Trafiliśmy więc do Muzeum Początków Państwa Polskiego, które jest w poważnej przebudowie. Efektem tego jest dostępność tylko jednej z wystaw stałych - Wielkopolska średniowieczna oraz czasowej Świat średniowiecznej wyobraźni. Ta pierwsza to "widowisko audiowizualne" składające się z filmu oraz komentarza podświetlanych kolejno gablot. Trwa ono około pół godziny, ale by je obejrzeć wszyscy zwiedzający muszą mieć dobry humor i nastrój, co niestety w naszym przypadku nie zostało spełnione i by nie przeszkadzać innym musieliśmy ją opuścić mimo, że początek był bardzo interesujący. Nadrobimy to przy następnej wizycie, już po otwarciu reszty muzeum.
Wystawa czasowa poświęcona symbolice średniowiecznych katedr okazała się ciekawa. Skonstruowana w sposób, który lubimy - niezbyt dużo eksponatów i sporo treści. zawierała szczegółowe tłumaczenie obrazów zawartych na portalach Katedry gnieźnieńskiej oraz na samych drzwiach (mowa nie tylko o św. Wojciechu, ale także o wszystkich stworzeniach zamieszkujących okalające historie ornamenty). Fascynujące zwłaszcza dla wielbiciela średniowiecza, jednak niekoniecznie przystosowane dla kilkulatka. Igora udało się jednak zainteresować kilkoma fragmentami - podobało mu się polowanie na jelenia, czy psy i smoki na drzwiach gnieźnieńskich. Hitem jednak okazało się miejsce do wspólnego robienia zdjęć i to ono pewnie najbardziej utkwi w pamięci chłopaków.
Obejście Gniezna to obowiązkowe zdjęcie z Bolesławem i wizyta na rynku. Umieszczone półkoliście wokół rynku herby miast podobały się najbardziej, zwłaszcza, że można było po nich biegać bawiąc się w coś w rodzaju żywych pionków.
Zajrzeliśmy tez na pole na którym odbywał się festyn, ale z powodu pogody (co chwilę lało) niewiele się tam działo, do momentu, w którym wojowie nie zaczęli się znów okładać mieczami. Igora fascynowali, Jurek natomiast wolał chodzić wokoło. Udało nam się spotkać nawet nie pierwszej młodości trefnisia, który jednak nie wzbudził w chłopakach zachwytu. A jednak wydaje się, że zarówno strojem, jak i poza pasował do tego miejsca lepiej, niż większość fanów wczesnego średniowiecza. Rzucił nam się, swoją drogą, w oczy ciekawy fakt - na takim składzie społeczeństwa, państwo daleko by nie zajechało.Spotykaliśmy wojowników, kowali, rogowników, nawet rybaka, nikt jednak nie chce być chłopem. Szybko by nasi woje osłabli i pomarli z głodu.
Niedługo po południu opuściliśmy Gniezno, które w taka pogodę niewiele więcej mogło nam zaoferować, i udaliśmy się do Biskupina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz